poniedziałek, 31 marca 2014

Nice day

Cześć! Wczoraj wybrałem się z częścią rodzinki do Bonarki (krakowskiej galerii handlowej). Jest to chyba moje ulubione miejsce jeśli chodzi o tego typu wypady, Bonarka City Center to jedna z największych galerii handlowych w Europie. Posiedzieliśmy w KFC, porobiliśmy małe zakupy i udaliśmy się do kina. Z racji, że film wybierał mój młodszy brat, nie dało się uciec przed obejrzeniem nowej części Kapitana Ameryki. Myślałem, że tam się zanudzę! Z filmów o superbohaterach toleruję tylko Spider-Mana i Avengers, reszta do mnie nie przemawia.
 No i przy okazji upatrzyłem sobie film, na który musimy wybrać się następnym razem. Strasznie ciekaw jestem Niezgodnej, ale najpierw muszę przeczytać książkę ;)

  
 

 Wypatrzyłem też nowy numer Digital Camera Polska - gazety o fotografii, o której kiedyś wam wspominałem. Wszystkim zainteresowanym tym tematem naprawdę polecam: znajdziecie tam mnóstwo porad do zdjęć, nowinek o nowym sprzęcie i ciekawych wywiadów. Bardzo interesuje mnie wywiad z ludźmi, którzy wspinają się na wysokie budynki i robią sobie zdjęcie, gdy zwisają z nich. Musze go szybko przeczytać :o No i bardzo ciekaw jestem tematu numeru, gdyż ostatnio coraz chętniej bawię się rawami :)


 A tu pokazuję, przy czym spędzam czas ostatnimi dniami. Choć jeśli obserwujecie mnie na instagramie, pewnie zdążyliście zauważyć ;)



Naprawdę świetnie się czyta, ale szerzej wypowiem się, gdy ją skończę.

I to tyle ode mnie, taka notka o byle czym. Ale nie przejmujcie się, pomysłów mi nie brakuje! To tylko mały przerywnik ;)
Jutro mój brat pisze test szóstoklasisty, trzymajcie za niego kciuki :p Aż mi się przypomniały moje przeżycia związane z tym testem: tak przeżywałem, a to było nic. Miałem 34 punkty, więc całkiem nieźle. Prawdziwa jazda dopiero przede mną, matura za dwa lata ;)
Miłego wieczoru!



sobota, 29 marca 2014

About toleration

 źródło: tumblr.com



Cześć. Najwyższy czas na notkę tematyczna. Chcę, by i takie od czasu do czasu się tu pojawiały, głównie z tematami proponowanymi przez was. Tak więc jeśli chcecie znać moje zdanie na jakiś temat, piszcie w komentarzach :)

Tolerancja to temat rzeka. Często temat niewygodny. Każdy jednak powinien umieć samodzielnie budować swój światopogląd.
Co kojarzy wam się ze słowem "tolerancja"? Pewnie wśród skojarzeń znajdziecie homoseksualizm, rasizm, odmienność - tak przynajmniej jest u mnie.
Osobiście uważam się za osobę tolerancyjną. Nie potrafię na przykład zrozumieć konfliktów z powodu koloru skóry. To jeszcze w miarę "lekki" przykład. Ostatnio chyba najpopularniejszym przedmiotem dyskusji w tym temacie jest właśnie homoseksualizm. Mnie osobiście homoseksualizm nie przeszkadza. Nie znaczy to oczywiście, że uważam to za "lepszą alternatywę" i chcę, by wszyscy ją wybierali, ale nie uważam tego za chorobę. Uważam to za wolny wybór, który każdy powinien uszanować. Mam w tym jednak pewne granice: przesadą np. jest dla mnie wybieranie takiego życia "dla lansu" czy dla chwilowej rozrywki. To powinno byc stałe uczucie, a nie chwila zabawy, dla urozmaicenia sobie życia. Nie podoba mi się też, gdy homoseksualiści nadmiernie afiszują się ze swoją orientacją, próbują wmówić innym, że to jest lepsze. Kwestia indywidualna.
Wracając do "ogólnego" tolerowania innych, podobnie zachowuję się w stosunku do wszystkich z jakichś powodów "innych". Nie potrafię zrozumieć ataków na ludzi różniących sie od nas, przecież w końcu wszyscy na dobrą sprawę różnimy się od siebie. Czy powinniśmy z tego powodu skakać sobie do gardeł? Nie wyobrażam sobie świata, w którym wszyscy są jednakowi. Chyba zanudziłbym się na śmierć.
Na koniec chciałem tylko przypomnieć, że jest różnica między tolerancją a akceptacją. Akceptacja to trochę "wyższy poziom". Gdy kogoś tolerujemy, po prostu przyjmujemy do wiadomości jego zachowanie, nie próbujemy go zmienić. Akceptacja natomiast jest zgadzaniem się na tę odmienność, bez żadnej niechęci. W moim przypadku oba te pojęcia łączą się ze sobą.

Pamiętajcie, że to tylko moje osobiste odczucia, nikt nie musi się z nimi zgadzać, ale proszę też, by nikt nie kłócił się ze mną co do nich, jakoby jego stanowisko było lepsze. Akceptujmy siebie :) Piszcie w komentarzach, co wy myślicie o tolerancji i akceptacji, chętnie poczytam :)

Będę kończył, bo na zewnątrz mamy piękną pogodę, biorę Czas Żniw i idę czytać. Miłego dnia!



 


piątek, 28 marca 2014

New review!

Tytuł oryginału: Champion
Autor: Marie Lu
Liczba stron: 380
Wydawca: Wydawnictwo Zielona Sowa



Tak jak wszystko ma swój początek, tak kiedyś musi mieć swój koniec. I choćbyśmy bardzo, bardzo chcieli to odciągnąć, nie mamy na to wpływu. A co dopiero gdy mamy do czynienia z tak dobrą serią jak Legenda Marie Lu? Wtedy mamy poważny problem, naprawdę.

czwartek, 27 marca 2014

Instagram mix

Siemka! Ten czas tak szybko leci, już za chwilę weekend ;-; Nie mogę się doczekać, bo ostatnio chwyciłem takiego lenia, że nic nie chce mi się robić w szkole ._. Mam nadzieję, że to tylko chwilowe.
Pogoda się schrzaniła i jest mi zimno. Bez sensu, a było tak fajnie :c Podobno w weekend ma się poprawić. Mam nadzieję, bo wtedy może wybiorę się na jakieś nowe zdjęcia :)
 Z racji, że nie mam dla was zbytnio nic nowego, postanowiłem zrobić "instagramową notkę" ze zdjęciami z mijającego tygodnia. No i zachęcam was do zaobserwowania mnie, by być na bieżąco :) Znajdziecie mnie pod nazwą vicevers4. A oto i one:
Mały backstage...
...i efekt końcowy :)

 










A to dzisiejszy książkowy nabytek :3

Dziś poszedłem odebrać zamówienie z bonito.pl (zamówiłem książkę Czas Żniw), i chciałbym gorąco polecić wam tę księgarnię: zapłaciłem prawie 15 złotych mniej niż w normalnej księgarni! Naprawdę warto, bo możecie wybrać, czy chcecie odebrać zamówienie w wyznaczonym punkcie, czy wolicie przesyłkę do domu :)
Wybrałem już piosenkę do ćwiczenia na kolejny występ ze szkoły wokalno-aktorskiej. Bedzie to Mamona Republiki. Jeśli ktoś nie kojarzy, to na końcu notki możecie odsłuchać :) Utwór dość trudny, bo śpiewany szybko (trzeba uważać na dykcję), ale jest energiczny i bardzo mi się podoba :) Mam nadzieję, że mu podołam. Cóż, zobaczymy na zajęciach...
Tak więc byle do weekendu, najprawdopodobniej wtedy pojawi się ode mnie coś nowego :) Na koniec chciałbym was o coś zapytać: jaki temat postu życzylibyście sobie w najbliższym czasie? Owszem, mam wiele pomysłów, ale od początku zakładałem, że tego bloga będę prowadził z wami, dlatego chcę, byście też się udzielali ;) Więc piszcie w komentarzach, o czym chcielibyście porozmawiać (może to być wszystko: i głębokie refleksje, i tematy luźne, chętnie rozpiszę się i na to, i na to), a w najbliższym czasie wybiorę jakiś temat od was ;)
Kończę i już życzę wam miłego weekendu, bo przecież dzieli nas od niego już tylko kilkanaście godzin! ;)



sobota, 22 marca 2014

Playing with a light

Cześć! Rany, nareszcie mamy przepiękną pogodę! Zaraz wychodzę na zewnątrz porobić trochę nowych zdjęć, bo szkoda marnować takiego światła ;) A potem mam zamiar rozsiąść się na tarasie z książką :)
Wczoraj pisałem ten sprawdzian z geografii i poszedł mi w miarę ;) Tak strasznie nie chciało mi się wczoraj siedzieć w szkole, głównie z powodu pięknej pogody za oknem, ale też dlatego, że połowa klasy nie przyszła ;p
W każdym razie najważniejsze, że wreszcie mamy weekend! Wiadomo, że zleci za szybko, ale trzeba cieszyć się tą chwilą wolnego. Po południu muszę zacząć uczyć się fragmentu z Pana Tadeusza na zadania aktorskie, a potem zasiadam do Rodzinnego Maratonu Muzycznego, haha. Tak nazywam sobotnie wieczory, bo wtedy siadamy całą rodzinką przed telewizorem i najpierw oglądamy X Factor (Marta Bijan to moja faworytka!), potem trochę The Voice of Poland, a na końcu nowy polsatowski program Twoja twarz brzmi znajomo ;) A wy oglądacie któryś z tych programów?
W czwartek, gdy wreszcie wróciłem do domu wcześniej, pobawiłem się trochę w robienie autoportretów w pokoju. Wystarczył mi do tego statyw, aparat i światło zza okna :) Może nic górnolotnego, ale jednak jest w tych zdjęciach coś, co sprawia, że mi się podobają :) A oto one:




Dobra, uciekam na zewnątrz, i polecam wam zrobić to samo! Aż szkoda marnować tak piękną pogodę na siedzenie w domu ;) Miłego popołudnia!

Słyszeliście najnowszy hit? XD Ta piosenka jest dla mnie taka głupia, a w kółko ją odtwarzam ponownie, haha. Wiem, że znudzi mi się za kilka dni (może to nawet i lepiej, bo nic specjalnego tu nie ma), ale może też się zarazicie :p

czwartek, 20 marca 2014

K MAG


 Hej! Rety, jaka dzisiaj była piękna pogoda ;-; Aż mi się chciało żyć, nawet w szkole! Miła odmiana po ostatnich dniach ulew.
Jutro piszę ostatni zaległy sprawdzian (z geografii) i wychodzę na czysto ;) Nareszcie! Aha, jeszcze muszę napisać sprawdzian z biologii, ale to dopiero jak wróci nauczycielka, więc o to się na razie nie martwię ;) W każdym razie nie znam jeszcze ocen z tych sprawdzianów, i szczerze mówiąc: nie chcę znać... Nie wyrabiałem z pisaniem tego i są tego efekty... No ale trudno, lepiej się nie zadręczać ;)
Jutro Dzień Wagarowicza. Wybieracie się gdzieś? ;> Ja jako przykładny uczeń idę do szkoły, ale głównie dlatego, że będzie to całkiem luźny dzień, no i muszę pisać ten sprawdzian...
Dobra, chyba wystarczy zanudzania was moimi szkolnymi przeżyciami ;) Wróćmy do głównego tematu notki: K MAG. Ostatnio po raz pierwszy kupiłem ten magazyn, a byłem nim zainteresowany od baaardzo dawna. I nie żałuję! Pełno inspiracji, wspaniałych zdjęć, ciekawych wywiadów... Każdy znajdzie coś dla siebie: od sztuki po modę :) Chciałbym podzielić się z wami moimi ulubionymi zdjęciami z tego wydania.










A to tylko niewielka część z tego, co zawarto w magazynie.
A czy wy regularnie kupujecie jakieś interesujące was magazyny? Jakie? Ja bardzo lubię przejrzeć raz na jakiś czas Digital Camera Polska - mnóstwo fotograficznych inspiracji, polecam wszystkim z zamiłowaniem do fotografii :)
Dziś trochę krótko, bo muszę lecieć uczyć się tej nieszczęsnej geografii (rolnictwo i te sprawy) ;____; Życzcie mi powodzenia ;)

Ps. Jeśli ktoś zastanawia się nad pójściem do kina na Witaj w klubie, to niech czym prędzej przestanie i biegnie kupić bilet! Naprawdę dobry film, polecam.





niedziela, 16 marca 2014

Vocal and acting

Cześć, cześć, cześć! Kurczę, w tygodniu w ogóle nie miałem czasu napisać żadnego postu, a bardzo chciałem. Porządnie odczułem swój powrót do szkoły: w zeszłym tygodniu napisałem chyba z 5 sprawdzianów (nie chcę myśleć o ich wynikach, bo poszły mi  t r a g i c z n i e ), a w przyszłym czeka mnie to samo ;_; Jedna wielka masakra. No ale szczerze mówiąc, to w liceum aż tak nie martwię się o oceny, bo według mnie tutaj ważniejsze są wyniki matur niż oceny (co nie zmienia faktu, że uczyć się trzeba).
Dziś chciałbym napisać coś o swojej drugiej szkole. W komentarzach widziałem kilka pytań związanych z tym tematem (gdy prosiłem was o pomoc w wyborze wiersza i nie tylko), więc stwierdziłem, że mogę rozwinąć trochę ten temat :)
Od tego roku szkolnego zacząłem chodzić do prywatnej szkoły wokalno-aktorskiej. W lipcu były przesłuchania, na które trzeba było przygotować wiersz i piosenkę z podkładem (wybrałem Utopię Wisławy Szymborskiej i Impossible Jamesa Arthura). Ale że największym moim problemem w takich wystąpieniach jest trema, nie wypadłem dość dobrze. Jednak sprawdzono moje predyspozycje muzyczne i w tym wypadłem wystarczająco dobrze, by móc się tam edukować ;) Tak więc od września godzę liceum z tą szkołą, a trochę dnia mi to zajmuje. Przykładowo: w poniedziałek w liceum kończę o 13:45, a zajęcia w wokalnej mam o 16:00 i zostaję tam do 19:00. Wszystko okej, z tym że cały dzień jestem poza domem (bo do Krakowa tylko dojeżdżam) i wracam wtedy około 20:00. Na początku bałem się, że nie wyrobię z dwoma szkołami w takim trybie pracy, ale przywykłem i mam się dobrze, i teraz naprawdę żałowałbym, gdybym z jakichś powodów musiał wypisać się z tej szkoły. Zwłaszcza, że panuje tu świetna atmosfera, w grupach są świetni ludzie, wspieramy się i ogólnie jest świetnie :)
Zajęcia mam od poniedziałku do środy, i prezentują się następująco:
  • zadania aktorskie - każdy indywidualnie przygotowuje jakiś tekst do zaprezentowania na egzaminach, które mamy na koniec semestru (teraz przygotowujemy po jednym dowolnym wierszu i fragmencie Pana Tadeusza)
  • kształcenie słuchu muzycznego - podobnie jak w szkołach muzycznych: teoria, nutki i te sprawy ;) Choć interwały to dla mnie coś strasznego!
  • emisja głosu - różne ćwiczenia głosowe na lepsze wydobywanie z siebie dźwięku ;)
  • zespoły wokalne - taki szkolny chór, przygotowujemy różne piosenki z podziałem na głosy
  • zajęcia indywidualne - co tydzień 45 minut indywidualnie z nauczycielem, a co dwa tygodnie ćwiczenia z akompaniatorem - chyba moje ulubione :3
  • dykcja - poprawna wymowa słów, ćwiczenie poprzez różne łamańce językowe itp.
I tak to się prezentuje :) Edukacja trwa 2,5 roku (bodajże 5 semestrów), a na koniec można przygotować własny recital dyplomowy, po czym jesteśmy uprawnieni do tytułu "aktora scen muzycznych".
Uczymy się w dwóch grupach o różnych godzinach, tak by każdemu pasował czas ;) W środę na przykład mam tylko jedną lekcję i kończę o 17:15.
Bardzo dobre jest też to, że co 1,5 miesiąca mamy koncerty, na których każdy coś śpiewa. Liczę, że z czasem do tych występów będę bardziej przyzwyczajony i poziom mojej tremy obniży się ;) Miałem już 3 takie występy i mam dla was fragmenty z dwóch ostatnich. ten drugi jest z koncertu, który miałem w ubiegły czwartek i jestem średnio zadowolony, bo na próbach czułem się mega usatysfakcjonowany, a gdy przyszło co do czego, to trema mnie po prostu zeżarła. No, ale mogło być gorzej ;) 
Tu śpiewam The Scientist Coldplaya:


A tu And I Dawida Podsiadło:


Przepraszam za jakość: filmiki przycinałem i zmniejszyłem ich rozmiar, by szybko wgrać je do notki :)
Po występie zawsze jestem z siebie niezadowolony, bo zawsze wydaje mi się, że mogłem zrobić coś lepiej... No cóż, może to i dobrze? :)
A wy jak? Macie jakieś artystyczne zainteresowania? Chodzicie na jakieś zajęcia pozalekcyjne? Jestem bardzo ciekaw, pochwalcie się :)

Ja uciekam, bo niedługo zaczyna się Project Runway, które całkiem nieźle mnie wciągnęło ;) Ktoś z was ogląda?

Trzymajcie się, udanego wieczoru i całego tygodnia!

niedziela, 9 marca 2014

Wreck This Journal




Cześć! Dziś mam dla was dość nietypowy post, a raczej nietypowy jest jego temat. Chciałem pokazać wam dość rzadko spotykaną w Polsce książkę. Nie jest to jednak zwykła książka. Wreck This Journal autorstwa Keri Smith to mega inspirujący sposób na kreatywne spędzenie czasu. "Zniszcz Ten Dziennik" lub "Wrak Tego Dziennika" (nie ma polskiego odpowiednika, więc to moje wolne tłumaczenie) polega dokładnie na tym, co mówi nam tytuł: im bardziej zmasakrujemy tę książkę, tym lepiej. Każda strona nakazuje nam zrobić co innego, na dowolny sposób. Praktycznie nie ma żadnych reguł: trzeba tylko choć trochę opierać się na poleceniu z danej strony.


Te dzienniki nie są zbyt popularne w Polsce (a szkoda, bo świetnie pobudzają naszą kreatywność). Swój zamówiłem na empik.com, jednak z tego co teraz widzę, nie są dostępne w wersji angielskiej :c
Tu mam dla was kilka stron z wewnątrz, byście mogli zobaczyć, czego można się spodziewać po tym Dzienniku (wraz z moją interpretacją podanych poleceń ;)):

Tu pani Keri każe nam rozlać swoją kawę.

Tutaj mamy umieścić liście i inne znalezione rzeczy.


"Wypełnij tę stronę kółkami."

"Pokoloruj całą stronę."

"Narysuj grube i cienkie linie, dociskając ołówek/cokolwiek do rysowania naprawdę mocno."
"Pisz jedno słowo w kółko i w kółko."

O samej książce dowiedziałem się z niezastąpionego Tumblra ;) Jest tam mnóstwo zachwycających zdjęć stron z tej książki, gdzie każdy interpretuje te zadania na swój sposób. Niektóre naprawdę mnie zachwyciły/rozśmieszyły, i chciałbym je wam pokazać:














W przeliczeniu na nasze polskie złote, oryginalna książka kosztuje dość sporo jak na taką "zabawę" (ja zapłaciłem jakieś 50 zł z hakiem). Ale jeśli naprawdę chcielibyście się pobawić w takie coś, nie musicie kupować książki! Możecie założyć specjalny zeszyt poświęcony takim zadaniom. Poniżej wypiszę kilka innych znajdujących się w książce, ale możecie też wymyślać własne :)

Zabierz ze sobą dziennik w publiczne miejsce. Zaproś ludzi do rysowania na tej stronie.

Przyklej tu przypadkową stronę z gazety.

Potrzyj tu błotem/czymś brudnym.

Umieść tu klejące się rzeczy (miód, klej, syrop, gumę itp.).

Połóż się spać z dziennikiem (opisz tu swoje przeżycia).

Udokumentuj tu przemijanie czasu.

Oddaj komuś swoją ulubioną stronę.

Stań tutaj (odbij swoje stopy, skocz w górę i w dół).

Sklej ze sobą te dwie strony.

Poproś przyjaciela, by zrobił tu coś destrukcyjnego (nie podglądaj).

I to chyba z tym tylko chciałem się z wami dziś podzielić :) Nie bójcie się popuścić wodzy fantazji :)
Jutro wracam do szkoły po dwóch tygodniach grypy. Mam jakieś dziesięć testów do pisania :):):):):):):):):):):):):) Prędzej popadnę w depresję niż napiszę to wszystko wystarczająco dla mnie dobrze :):):):):):):):):):):):):):):):) No ale nic, jak mus to mus. Dzisiejszy wieczór spędzam z geografią i już sam nie wiem z czym jeszcze. Do tego muszę jeszcze wybrać jakiś dowolny wiersz na zajęcia do mojej drugiej szkoły, najlepiej poety, nie poetki. Możecie mi coś podsunąć? :)
Wszystkim, którzy jutro idą do szkoły, życzę powodzenia, i byśmy wszyscy wytrwali ten cały tydzień ;) 

 

wtorek, 4 marca 2014

The Oscars 2014

Cześć! Mam nadzieję, że u was wszystko w porządku. Ja aktualnie jestem w stadium śmiania się z mojej sytuacji: to już drugi tydzień mojej nieobecności w szkole. Byłem wczoraj u lekarki, ogólnie czuję się już lepiej, ale z racji, że ta moja gorączka to efekt panującego wirusa, muszę wysiedzieć się w domu i nigdzie nie wychodzić, by ją zwalczyć. Podobno gorzej jest, gdy grypy nie zwalczy się do końca, i wróci dwa razy gorsza ;_; Nie chcę tego doznać na własnej skórze, więc wolę siedzieć w domu. Oczywiście, byłbym głupi gdybym nie cieszył się, że mam czas odetchnąć od tej szkolnej męczarni, ale gdy do niej wrócę, czeka mnie pisanie mnóstwa zaległych testów, z czym chyba nie wyrobię się do maja ;____; Bo będę musiał jeszcze być gotowym na wszystkie sprawdziany/kartkówki bieżące. Eh, cóż poradzić, liceum to masakra.
Ale przejdźmy może do dość ciekawego tematu notki. Jak wasze emocje po tegorocznych Oscarach? Oglądaliście na żywo bądź w ogóle? Ja niestety nie, choć bardzo chciałem, no bo mogłem, z racji że już w poniedziałek miałem nie iść do szkoły, ale coś zaczęła mnie głowa boleć, i nie mogłem wytrzymać do drugiej w nocy :/ Zawsze dobija mnie fakt, że wszelkie zagraniczne gale prawie nigdy nie pokrywają się z naszą strefą czasową, i zawsze jeśli chcemy oglądać je na żywo, nie dość, że musimy znaleźć jakąś działającą transmisję, to jeszcze musimy robić to w nocy ._. No ale łotewer. Obejrzałem tylko kilka fragmentów, bo szczerze mówiąc, wszystkiego ważnego dowiedziałem się już z relacji w mediach następnego dnia. 
Jeśli chodzi o nominowane filmy, miałem ambicje, by przed Oscarami obejrzeć je wszystkie, by później móc ocenić, na ile moje typy pokryły się z wygranymi. Niestety, jak to w moim przypadku bywa, słomiany zapał znów wygrał, i tak oto obejrzałem tylko dwa z nominowanych filmów: Grawitację (co i tak się nie liczy, bo byłem na niej z klasą w kinie [btw tego filmu naprawdę nie warto oglądać w 2D, jego główną cechą są zniewalające z nóg efekty specjalne w technologii 3D]) i Amercian Hustle (który w ogóle nie przypadł mi do gustu, a jak dla mnie film ratowały tylko sceny z niezastąpioną Jennifer Lawrence [żałuję, że znów nie zdobyła Oscara]).
Tak na marginesie, trochę śmieszy mnie fakt, że chodzę do klasy filmowej, a moja wiedza o kinie jest dość marna. Podczas gdy inni rzucają nazwiskami reżyserów, aktorów, scenarzystów, sprzątaczek obecnych na planie kolejnego hitu tego genialnego reżysera (dobra, przesadzam), ja po prostu uśmiecham się i udaję, że wszystko jasne ;) Dlatego w tym roku chcę się podszkolić w tym zakresie i trochę lepiej poznać filmy (od jakiegoś czasu rzadko oglądam telewizję, po prostu nie czuję ku temu potrzeby, a w internecie znajduję wszystko, czego mi potrzeba [jeju, jak to nołlajfsko brzmi XD], więc filmy w TV też rzadko oglądam). W razie pytań typu: "To po co szedłeś do takiej klasy?", od razu się tłumaczę: przy wyborze kierowałem się swoją pasją do fotografii, bo ten profil również tego dotyczy, a przy okazji interesuję się też aktorstwem, więc myślę, że ten profil nie wyjdzie mi na złe ;) Tak więc Mateusz postanawia bardziej interesować się filmami, o.
American Hustle było nominowane w bodajże dziesięciu kategoriach, a nie zwyciężyło w ani jednej, od razu zyskując tytuł największej porażki tegorocznych Oscarów. Szczerze, to dla mnie dobrze, bo według mnie ten film był naprawdę bez szału, tylko kilka momentów mi się w nim podobało. Ale oczywiście to moje subiektywne zdanie. Naprawdę szkoda mi tylko, że Jennifer nie wygrała, moim zdaniem zasłużyła. Jednak nie oglądałem jeszcze Zniewolonego (niedługo wybieramy się z klasą), gdzie grała Lupita Nyong'o, z którą przegrała Jen...

...no ale niektórym pizza rekompensuje wszystko ;)


Grawitacja zdobyła sześć statuetek, i według mnie naprawdę na to zasłużyła. Jednak prawdą jest, że fabuła schodzi tu na drugi plan: to efekty specjalne naprawdę są siłą filmu. I polecam wam ten film gorąco.




No i warto wspomnieć o niesamowitej Ellen DeGenres, która poprowadziła galę :) Lubię ją coraz bardziej, ma wspaniałą osobowość.
Chyba wszyscy już słyszeli o tym, że zamówiła pizzę na galę, o sweet foci z gwiazdami, która zyskała ponad 2 miliony udostępnień na twitterze...
























Jednak to jest mój ulubiony gif z gali, haha:



I to chyba tyle. Ciekaw jestem, co przyniesie nam przyszłoroczna gala, może w końcu uda mi się ją obejrzeć na żywo ;)
A ja kończę i lecę zjeść jakieś owoce (ostatnio mnie wzięło na zdrowe odżywianie i dobrze, haha!), bo trochę zgłodniałem c: Miłego popołudnia! :)